poniedziałek, 29 lutego 2016
Od Sav CD Axel
Popatrzyłam na profesora ale ten mimo wszystko pyciągnął rękę po maskę mojego kolegi.
- Niech pan schowa tą rękę- powiedziałam cicho.
- Jak się do mnie odzywasz młoda damo?
- Proszę schować rękę - odparłam głucho.
- Ty zaraz też pójdziesz do ! - przerwałam mu wymacgem ręki,przez co sparaliżowany upadł na ziemię.
Pociągnęłam Axela za ramię i skuerowałam się w kierunku wyjścia.
- Zwijamy się - usprawiedliwiłam swoje zachowanie.
<Ax?>
Od Stelli CD Exan,a
Każdy zamówił sobie to na co miał ochotę. Raz na jakiś czas można sobie wsunąc coś nie zdrowego. Gdy oboje zajelismy swoje miejsca, przypominało mi się o napoju.
-o, czekaj chwilę zapomniałam nalewki. - oznajmiłam z uśmiechem do chłopaka.
-nie ma sprawy - oznajmił odbijając z foli swoje burito czy kebab albo frytki coś rozwijał. Doszłam do maszyny od napojów, było sporo do wyboru. Skosztowałam sobie zimną herbatę, już nie pamiętam marki produktu. Poczułam dziwne uczucie. Kątem oka zauważyłam że sporo ludzi się na mnie patrzy... Wstydziłam się trochę, dreszcz niepokoju przeleciał przez ciało. Gdy skonczyłam nalewac, wpatrzona byłam w dwie dziewczyny które prawdopodobnie się że mnie nabijały. Zrobiłam dwa kroki do tyłu i potknełam się o kogoś. Upadłam na przednie ręce a napój wylałam na futro i ubranie. Podniosłam wzrok, winowajcą był jakiś chłopak który Z wielkim usmiechem wytykał palcem. Podniosłam się szybko, czułam się strasznie, ten obciach i wypadek na oczach innych a zwłaszcza przed Exan,em. W oczach już miałam łzy, odwróciłam się odbiegając jak najdalej od ponizenia. Wybiegłam z stamtąd skacząc z pierwszego piętra na parter spokojnie lądując. Poleciałam do toalety ale zamiast tego schowałam się w składziku. Złapałam się za głowę, byłam wściekła na siebie , nie wiedziałam co zrobić, czy wyjść... Czy zostać.. Albo wrócić do Exan,a. Głupio mi było od niego odbiegać ale nie chciałam by tak mnie widział. Mimo to było za późno. Oparłam plecy o ścianę i zjechałam w dół. Podkuliłam kolana i schowałam głowę otulając się własnymi ogonami. Siedziałam między ścianą a szafką. W najbardziej ciemnym miejscu w danym pomieszczeniu. Światło odbijało się przez dolne dziurki umieszczone na dole dzwi. Nie wiem kiedy odwaze się wyjść... Słyszałam tylko bicie swego serca oraz cichy płacz który wydobywał się z mojej krtani...
Exan?
niedziela, 28 lutego 2016
od Exana cd Stella
-więc...em, no jak chcesz-powiedziałem jękliwym głosem
Stella uśmiechnęła się po czym odeszła. Uff tylko teraz muszę myśleć jak jej nie urazić podczas rozmowy
i żeby moje słowa były świadome.Po ostatniej lekcji wyszedłem ze szkoły, Stella stała przed wejściem
-to co, gdzie najpierw idziemy?-spytała
-gdzie chcesz, może być nawet do KFC-mruknąłem
-okey-uśmiechnęła się promieniująco
Weszliśmy do pomieszczenia przepełnione pięknymi zapachami kurczaków i pieczonego mięsa
-chcesz coś zamówić?-spytałem
-wezmę hamburgera- westchnęła i zaczęła szukać po kieszeniach odpowiedniej ilości pieniędzy
-wiesz, ja ci postawię-wyciągnąłem tyle ile trzeba pieniędzy i już miałem iść do obsługi kiedy, Stella złapała mnie za ramię
-ja zapłacę za swoje, nie musisz mi stawiać-puściła do mnie oczko
-ale ja chcę...
-nie skazuj mnie na późniejsze wyrzuty sumienia
Odpuściłem
-no dobrze, to ja wezmę kebab
Gdy otrzymaliśmy to co nasze, zapłaciliśmy odpowiednią ilością pieniędzy i podeszlismy do stołu
<Stella?>
Od Savey - Cd. Ren'a
Nigdy nie musiał i nigdy nie będzie musiał. Sympatia jaką darzę tego chłopaka jest na prawdę magiczna. Chciałabym żeby poczuł się lepiej, bardzo bym tego chciała. Podałam Renowi tabletke.
- Na co to ? - zapytał.
- Wzmocnienie, żebyś mi się tutaj bardziej nie rozłożył - zaśmiałam się i poczochrałam mu włosy.
Chłopak złapał mnie za nadgarstek a ja rozprostowałam palce. Wziął tabletke i od razu ją połknął. Zaśmiałam się cicho a ten popatrzył na mnie pytająco.
- Dziwne, że mi ufasz - szepnęłm i położyłam swoją dłoń na jego.
<Ren? Nie przepraszamy mamuśki >
Od Ren'a - Cd. Savey
- Dziękuję... - powiedziałem cicho.
< Savey? Wybacz za długość ;-; >
sobota, 27 lutego 2016
Od Stelli CD Ren,a
Akurat leciała jedną z moich ulubionych scen. Gdy bohaterowie się pocałowali ja zrobiłam słodką minke.
-ooo to takie słodkie...-cicho pisknełam.
-no.. - burknął chłopak , widoczne nie za bardzo go to obchodziło.
-wiesz... Już możesz przełączyć. - oznajmiłam.
-super. - od razu wziął pilota. -horror?- spytał.
-może być .. - wzruszyłam ramionami. Film był prawie w połowie.... Po 5 minutach otuliłam się wszystkimi ogonami tworzyć futraną barierę dookoła, jakbym otululiła się kocem, a odsłonięte tylko oczy i nos.
-boisz się?- spytał z udawaną ciekawością
-nie... Z skąd.. - delikatnie drgałam a po chwili przerazającej sceny cicho pisnełam.
Po filmie poczułam się sennie.. Byłam zmęczona nie wiem czemu więc położyłam głowę po swojej stronie kanapy otulając ogonami.
Ren?
Od Stelli CD Exan,a
Chłopak był bardzo miły, nawet spokojnie mi się z nim rozmawiało. Po chwili zadał pytanie zmuszając mnie do myślenia.
-a ty odnalazłas się tu?- zapytał a ja spojrzałam na niego.
-wiesz.. To skaplikowane.. I tak i nie... Jakoś dziwnie się czuje, jestem trochę inna niż inni, nie widzę nikogo z ogonem na przykład- usmiechnełam się wesoło ale i czując się nieśmiało.
-i to z dziewięcioma. - dodał. Ja cicho się zaśmiałam.
-ta.. No mniej więcej. -oznajmiłam z uśmiechem.
Skonczylismy jeść po chwili. Podniosłam się biorąc tace, chłopak zrobił podobnie.
-dużo jeszcze zajęć?- spytałam idąc z nim zanieść tace.
-jeszcze z 3 lekcje i wolne. - odpowiedział dość spokojnie.
-dobrze.. - odłożyłam tace na miejsce. Exan zrobił to samo.
-to może po lekcjach gdzieś się przejdziemy? - spytałam chowając ręce za plecy.
Exan?
Od Axel'a Cd. Savey
Spojrzałem na profesora,co to próbował mi
zdjąć moją maskę..- Nawet jakby było coś takiego,to
bym tego nie zdjął.- mruknąłem cicho,po czym kopnąłem
w nogę belfra.Ten tylko prychnął coś pod nosem i kazał mi iść do dyrektora,czy kogoś..Przewróciłem ironicznie oczami. - Nigdzie się nie wybieram,prze pana. - A po za tym,panna powiedziała już panu,że mogę nosić maskę,gdyż regulamin tego n-i-e z-a-b-r-a-n-i-a. - powiedziałem,zmieniając ton głosu.
<Sav,wybacz że tak długo..?>
Od Savey - Cd. Ren'a
- Sav...- szepnął.
- Wszystko jest dobrze. Zaraz ci pomoge - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Szybkim krokiem wyszłam z pokoju ale zatrzymałam się w salonie. Ogrom mieszkania Ren'a mnie trochę przerażał. Moja kawalerka nawet w dziesięciu procentach nie przypominała tego apartamentu. Popatrzyłam dookoła, szukając kuchni. Biel i błękit przez chwile sprawiły, że zaczęłam się gubić. "Spokojnie Sav, przez dziesięc lat radziłas sobie na ulicy więc tutaj też dasz sobie radę" wmawiałam to sobie cały czas. W końcu ujrzałam upragniony kawałek mieszkania i podeszłam tam. Nalałam wody do czajnika i przygotowałam herbatę. Śniadaniem zajmę się później,najpierw gorączka. Otworzyłam pierwszą szafkę i wyjęłam z niej leki na wzmocnienie. Do napoju dodałam trochę imbiru i cytryny. Złapałam za ścierkę po czym zmoczyłam ją wodą. Gdy miałam iść do chłopaka, zadźwoniła moja komórka. Wyjęłam urządznie z kieszeni i odebrałam.
- Tak słucham ? - powiedziałam.
- Sav gdzie ty jesteś do cholery ? - zapytał mój szef.
- Coś poważnego mi wyskoczyło.
- Wiesz ile samochodów do naprawy czeka ? Chłopaki nie mogą znaleźć w nich problemu i zostawiają je tobie. Kiedy przyjdziesz ?!
- Postaram się jutro - zaśmiałam się.
- Niech cię diabli ciesz się, że cię lubie bo wyleciałabyś na zbity pysk.
- Też cię lubie wujaszku - odparłam.
Mężczyzna rozłączył się a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Wujek- bo tak właśnie nazywałam mojego szefa od ośmiu lat pomagał mi w ułożeniu życia. Po prostu fajny facet z żoną, był dla mnie jak rodzina, co tu więcej mówić. Złapałam za wszystko i poszłam do sypialni. Właśnie wtedy Ren znowu zakaszlał. Było mi głupio, że przez to całe uleczanie musiał się rozchorować. Zależało mi po prostu na nim..na jego dobru... lecz sama nie wiem dlaczego... Był on jedną z niewielu osób która mnie zaakceptowała. Ustałam obok niego, stawiając herbatę na szafeczce i kładąc mu zimny okład na czoło.
<Ren? Takie lipne wyszło...>
piątek, 26 lutego 2016
Od Ren'a - Cd. Savey
- Nie musisz dziękować - powiedziałem cicho.
Zaniosłem się kaszlem, niemalże zacząłem się dusić.
- Ren?! Co się stało?! - zapytała ze zmartwieniem Savey.
- Nic... - odparłem słabo. - Po tym jak użyłem uzdrawiania stałem się bardzo słaby, bo twoje rany... były bardzo poważne...
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - uspokoiła mnie Sav.
Położyłem głowę na poduszce. Czułem się okropnie. Nie mogłem wstać, chodzić, ani nawet ustać na nogach.
- Jeśli czegoś potrzebujesz to powiedz. No chyba, że faktycznie nadużyłam twojej gościnności i wolałbyś, żebym opuściła twoje mieszkanie - powiedziała uśmiechając się smutno Sav.
- Nie... zostań... proszę... - odpowiedziałem ledwo dosłyszalnym tonem.
Nie miałem siły. Zamknąłem powieki. W mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli. O czym myślałem? O tym wszystkim, co się wydarzyło. Dlaczego nagle nabrałem tak wielkiej siły? Dlaczego chciałem za wszelką cenę uratować Savey? Dlaczego... mi na niej zależy?
<Savey?>
od Oriona cd Savey
Savey zasmucona, odwróciła się do wijącego się jak wąż, porywacza. Nagle trochę pociemniało się, coś trzasnęło i huknęło, i za nami pojawiła się para demonów... Idith i Samon
To oni odpowiadali za porywanie dzieci i morderstwa kalek, gardziciele słabych, dawni uczniowie tej szkoły, odwróciłem się, sprawiałem wrażenie że, z zainteresowaniem się im przyglądałem.
Idith zaśmiała się a Samon skrzyżował ręce
-mistrzuniu, nie wtrącaj się w nasze sprawy- syknęła cicho Idith
Westchnąłem tylko cicho i nic nie powiedziałem, Samon na ten widok rzucił strzał ognia. Kula ognia zatrzymała się przy samym moim nosie, teraz ja skrzyżowałem ręce
-no i co, ty wielki zabójca, gwałciciel i wielki mistrz podziemnego świata tylko na tyle cię stać?- spytałem a w moich słowach nie zabrzmiała ani nuta pogardy. Savey stanęła obok mnie, Idith spojrzała na nią i zaśmiała się poraz kolejny
-co cię tak śmieszy moja droga?-spytałem cynicznie
-to twoja uczennica, z chęcią się z nią rozprawię...
Idith nawet nie kiwnęła ręką, A Savey była owinięta cieniem i przy okazji torturowana
(używam wodnego bicza) po czym uderzam Idith, jednak zasłoniła się ręką, wodny bicz owinął się wokół jej ręki, po czym złapała za wodny łańcuch i pociągnęła, odskoczyłem i przywarłem nogami do podłogi, i użyłem Prawa ognistego kła. Runa pojawiła się nad moimi przeciwnikami i wyszła z niej łeb smoka która zatrzasnęła się, eksplodowała, mimo nic im to się nie stało, ale miałe czas aby zabrać Savey i ukryć ją
-mistrzu, daj mi z nimi walczyć-powiedziała Savey
-nie, nie dasz rady im, to są demony wyższe i bardziej rozumne...jesteś dla nich za słaba-oznajmiłem i oparłem półprzytomną Savey o ścianę budynku. Ludzie zdążyli już pochować się po domach, wyszedłem za zakamarku i teraz tylko stanąłem twarzą w twarz z Idith
-gdzie twój chłoptaś?-spytałem
-nie zdążył się zasłonić, przez ciebie jest ranny, zapłacisz za to własną głową, haja- poszybowała w moją stronę, a jej ciało otoczone było czerwoną powłoką, rzuciłem w nią wodną siłę, natomiast użyła mrocznego wiru i nasze moce się złączyły, nastąpiła eksplozja, która potworna siła nie dość że nas odrzuciła, to jeszcze rozwaliła pół miasta. Wykorzystując nieuwagę Idith użyłem na nią trzy ogniste chichotki, po czym wskazałem Na nią, chichoczące kule ognia pomknęły ku niej, eksplozja. Idith zniknęła. Po czym zabrałem Savey i wróciliśmy do szkoły
<Savey?>
czwartek, 25 lutego 2016
Od Savey Cd Ren
Otworzyłam swoje zaspane oczy i poruszyłam się delikatnie. Poczułam, że jestem w zupełnie innym miejscu. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam Ren'a. Leżał obok mnie i spokojnie spał. Wyglądał tak błogo, że uśmiechnęłam się pod nosem. Dotknęłam delikatnie swojego brzucha i uniosłam bluzkę. Zauważyłam, że nie jestem ranna. Łza sama spłynęła po moim policzku. Dlaczego on to robił ? Przecież jakby mi nie pomógł to bym mu wybaczyła i nikt by nawet nie zapłakał. Opadłam na łóżko i przybliżyłam się do chłopaka. Uniosłam rękę, po czym odgarnęłam parę kosmków z jego twarzy. Poczucie bezpieczeństwa jakie dawał mi ten chłopak było niezwykłe.
- Dlaczego to zrobiłeś ? - szepnęłam.
Mężczyzna poruszył się delikatnie ale nie obudził się. Wtuliłam delikatnie głowę w jego klatkę piersiową i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. On zrobił dla mnie tak wiele a ja dla niego nic. Jak mogę odwdzięczyć mu się za to wszystko? Wtuliłam się mocniej w chłopaka nie przejmując się tym co pomyśli jak się obudzi. W tej chwili nie za bardzo mnie to obchodziło. Sama nie wiedziałam dlaczego to robie ale to było takie automatyczne. Po paru minutach poczułam, że chłopak się obudził i patrzy na mnie. Odrzucił parę kosmków z mojej twarzy. Uniosłam głowę i popatrzyłam mu w oczy. Dalej łzy spływały po moich policzkach.
- Dziękuję - szepnęłam i położyłam dłoń na jego policzku.
<Ren?>
Od Ren'a - Cd. Savey
- Musiałem... - wyszeptałem, chociaż wiedziałem, że ona teraz mnie nie słyszy.
Wziąłem ją na ręce i wyszedłem z pomieszczenia. Wokoło mnie pojawiła się biała aura. Każdy próbował mnie zaatakować, ale ta aura tworzyła jakby tarczę obronną. Nie zwracałem na nic uwagi. Ja nie stworzyłem tej tarczy. Ona sama powstała. Coś dodawało mi siły... Musiałem za wszelką cenę uratować Sav. Dlaczego? Nie wiem... w końcu dotarłem do wyjścia z budynku i wraz z nieprzytomną Savey na rękach, wzbiłem się w powietrze. Pół godziny później byłem w moim apartamencie. Położyłem ją na łóżku w sypialni. Jej rany były poważne... mogła umrzeć... nie mogę do tego dopuścić! Skupiłem się i z wielkim trudem udało mi się uleczyć większość ran dziewczyny. Byłem przez to wykończony. Przykryłem ją kocem. Było już późno. Chciałem przy niej czuwać całą nic, ale przez to, że ją uleczyłem, byłem bardzo słaby i zmęczony. Położyłem się na łóżku, obok Sav. Odsunąłem się jednak na skraj łóżka. Nie chciałem, by uznała mnie za chorego psychicznie zboczeńca.
<Savey?>
od Exana cd Stella
Poszedłem do stołówki na lunch. Ta ów dziewczyna, podeszła i spytała. Stała nade mną z tacą z jedzeniem
-mogę się dosiąść?
-oczywiście-powiedziałem
Telekinetycznie przysunąłem jej krzesło, usiadła i położyła tacę na stół, wzięła kubek z colą
-no i...jak ci się powodzi w tej szkole?-spytała
-emm... ee... jakoś sobie radzę,em...
Zaśmiała się, upiła kolejnego łyka i wzięła się za udko z kurczaka
-a ty, odnalazłaś się tu?-tym razem ja postanowiłem zadać jej pytanie, schowałem wstyd i u mnie zawitała zainteresowanie, ale z trudem ją musiałem trzymać, bo uczucie wstydu dobijało się jak szczur do sera.
<Stella?>
Od Stelli CD Exan,a
Zatrzymałam chłopaka, w sumie nie wiem czemu... Nikogo tu nie znałam a chciałam się do kogoś "przykleic". Nie lubię samotności...
-masz ciekawe moce... Telekineza?- zaczełam spokojnie temat, chłopak trochę czuł się niezrecznie. Ręką podrapał się po karku.
-tak... - krótko odpowiedział.
-fajnie... Jakie jeszcze moce posiadasz?- pytałam dalej.
-a róźne. - na tym skończył. Nie chce go męczyć pytaniami. Fajnie że chociaż na parę odpowiedział.
-Stella - podałam rękę na przywitanie i przedstawienie się.
-Exan- cicho powiedział.
-miło... No to jeszcze raz ci dziękuje. I wybacz że zmarnowałam niepotrzebnie czas - położyłam lisie uszy spoglądając w dół. Odwróciłam się chcąc kontynułowac podróż z sali do sali.
?
Od Hanshi - Cd. Ren'a
- W takim razie idę się przebrać. Będę w pokoju obok. - zakomunikował. Przytaknęłam na znak, że rozumiem, i wróciłam do podziwiania widoków z apartamentu Ren'a. Z okna było widać całe miasto, a nawet odrobinę sąsiedniego. Wieża królowała nad pozostałymi budynkami, w tym nad naszym małym, wiejskim domkiem położonym na obrzeżach. Właśnie, ciekawe, co robi Rafaił.. Oby nie wysadził naszej chatki. Dzień powolutku zmierzał do końca. Po jednej stronie błyszczały gwiazdy i powoli wznosił się księżyc, zaś druga strona nabrała koloru płomiennej czerwieni, w której zanurzało się słońce, skończywszy wędrówkę po niebie. Chmury, smagane wiatrem, nabierały odcienia pomarańczu.
- Jestem, wybacz. - usłyszałam. Odwróciłam się od szyby i spojrzałam na Ren'a, uśmiechając się lekko.
- Ładne masz stąd widoki. - powiedziałam, wskazując na okno za sobą. Ren skinął głową i stanął obok mnie.
- Widać stąd twój dom, czy jest po drugiej stronie? - zapytał.
- Widać. Nie wyróżnia się jakoś specjalnie, jednak dla mnie i brata jest idealny. - odparłam, przyglądając się ciemnoczerwonym dachówkom połączonymi z bladożółtymi ścianami.
Od Savey - Cd. Ren'a
- Przecież nie musiałeś...
Wtedy zapanowała zupełna ciemność.
<Ren?>
Od Ren'a - Cd. Stelli
- Aha... chodźmy do mnie do mieszkania - zaproponawałem.
- Okej - odparła Stella.
Poszliśmy do mojego apartamentu. Gdy byliśmy na miejscu usiadłem na kanapie przed telewizorem. Lisica usiadła obok mnie.
- Oglądamy coś? - zapytałem.
- Dobrze - odpowiedziała.
Chwyciłem pilota i włączyłem telewizor. Akurat leciała jakaś komedia romantyczna. Skrzywiłem się i podniosłem pilot, by przełączyć.
- Nie, zostaw to! - poprosiła Ahri.
Westchnąłem i odłożyłem pilota. Dziewczyna oglądała z wielkim zainteresowaniem. Eh... akurat jakaś ckliwa scena z pocałunkiem. Nie lubię takich filmów, no ale trudno.
<Stella?>
Od Ren'a - Cd. Hanshi
- Chodźmy do mnie. Pokażę ci moje mieszkanie - zaproponowałem.
- No dobrze - odparła.
Ruszyliśmy w stronę miasta, a potem skierowaliśmy się w stronę ogromnego apartamentowca. Gdy dotarliśmy na miejsce, wjechaliśmy windą na ostatnie piętro. Weszliśmy do mojego mieszkania, a dokładniej niemalże luksusowego apartamentu.
Han stanęła jak wryta.
- Czuj się jak u siebie - uśmiechnąłem się. - Chcesz coś do jedzenia? A może do picia? - zapytałem.
<Hanshi?>
Od Ren'a - Cd. Savey
- Nie musisz się niczym odwdzięczać! Przecież ty zrobiłaś dla mnie to samo - uśmiechnąłem się.
Sav odwzajemniła mój gest. Po chwili kelnerka przyniosła to co zamówiliśmy. Wypiliśmy napoje w milczeniu, a potem wyszliśmy na spacer po mieście. Chodziliśmy pustymi ulicami. Nagle podjechał do nas jakiś samochód. Wiedziałem kto to. Niedobrze... Z samochodu wyszedł uzbrojony mężczyzna.
- Pan pójdzie z nami - zarządził.
Chwyciłem Sav za nadgarstek i zacząłem uciekać. Mężczyzna strzelał do mnie, ale na moje szczęście, nie trafił. Udało nam się wbiec do jakiejś ciemnej uliczki. Zasłoniłem dłonią usta dziewczyny, by się nie odzywała. Gdy odjechali odetchnąłem z ulgą.
- Kto to był? - zapytała.
- Eh... oddział specjalny. Usiłują złapać każdego, kto posiada magiczne zdolności. Minusem jest to, że ich jest bardzo wielu i są odporni na większość zaklęć, w tym także kontrolę duszy. Jakiś czas temu zauważyli mnie w postaci Anioła i od tamtej pory polują na mnie - odparłem.
- Naprawdę?
- Tak. Mam wielu wrogów...
- Rozumiem...
- No ale nie ważne. Chodźmy - uśmiechnąłem się chcąc rozluźnić atmosferę.
Wyszliśmy z tej uliczki i poszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce.
- Poczekaj, skoczę do apteki - powiedziałem.
Pobiegłem w stronę budynku z migającym zielonym krzyżem. Kupiłem plastry i wróciłem do parku. Ku mojemu przerażeniu Savey tam nie było. Na ławce leżała karteczka. Podniosłem ją i przeczytałem. ,,Jeśli chcesz ją jeszcze zobaczyć, musisz się poddać!". To znowu oni... muszę ją uratować! Spróbuję ją uwolnić, a jeżeli mi się nie uda... po prostu się poddam. Przybrałem swą ulubioną postać i chwyciłem miecz. Poleciałem do ich tajnej bazy. Znajdowała się na kompletnym odludziu. To istna forteca. Bez namysłu wdarłem się do środka. Powiem szczerze, nie było łatwo, ale w końcu udało mi się przedrzeć do głównego pomieszczenia. Stał tam szef tej organizacji i z szyderczym uśmiechem patrzył na mnie. W rogu pomieszczenia ujrzałem zamkniętą w czymś podobnym do klatki. Tylko, że pręty były... laserowe?
- Spodziewaliśmy się Ciebie - powiedział mężczyzna, a szyderczy uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Wypuść ją! - wrzasnąłem.
- Poddajesz się?
Ścisnąłem mocniej miecz. Złość szalała we mnie. Próbowałem zwalczyć ją, ale z każdą sekundą ona rosła. W końcu postanowiłem się poddać. Ale nie im, lecz wściekłości, która zapanowała nade mną całkowicie. Furia. Nie kontrolowałem tego, ale wtedy byłem chyba bardziej podobny do Demona, niż Anioła. Moje włosy stały się czarne. Mężczyzna nadal patrzył na mnie, ale z coraz większym przerażeniem w oczach. Pobiegłem w jego stronę i nim zdążył cokolwiek zrobić, wbiłem mu miecz w pierś. Mój przeciwnik osunął się martwy na ziemię. Na podłodze pojawiła się kałuża krwi. Złość powoli mijała. Moje włosy i skrzydła na powrót przybrały biały kolor. Udało mi się otworzyć klatkę.
<Savey?>
środa, 24 lutego 2016
od Exana cd Savey
Upadłem na podłogę, u stóp jakiejś dziewczyny, która pomogła mi wstać, złapałem się za nos i syknąłem.
-... przepraszam, nie chciałam-powiedziała dziewczyna która nie chcąc złamała mi nos.
-następnym razem, nie wpadaj z buta, tylko ostrożnie-jęknąłem i trzymałem się za nos, bolało jak cholera i ciekła mi krew
Ta nowa, która nazywała się Savey, uśmiechnęła się o powędrowała do swojej ławki
Nie miałem mocy leczenia, więc poprosiłem kogoś kto w miarę możliwości by nastawiłby mi nos.
Gdy nauczyciel wszedł już nie krwawiłem, a nos był cały. Gdy nauczyciel zaczął wykładać, coś mnie uderzyło lekko w tył głowy, odwróciłem się. Spojrzałem na Savey, a później na kartkę leżącą nędznie na podłodze, schyliłem się i podniosłem ją. Było napisane
"Tu, Savey, przepraszam cię jeszcze raz. W ramach przeprosin poszedłbyś ze mną na chamburgera, pogadamy"
Spojrzałem na Savey, tym czasem ona była wlepiona w podręcznik.
Po dzwonku, Savey zaczepiła mnie
-to co idziemy?-spytała
-sam nie wiem-mruknąłem
<Savey?>
Od Savey Cd Orion
Pomyślałam przez chwilę i wpadłam na pewien pomysł.
- Wyciągnę to z nich - powiedziałam.
- Jak? Nie ? Zabijesz ich.
- Przepraszam nie gadasz z ludzką panienką tylko demonem a to inna sprawa.
- Skąd wiesz, że nic im nie będzie ?
- Bo to ja to robię - zaśmiałam się.
Podeszłam powolnym krokiem do jednego z mężczyzn i ukucnęłam przy nim. Złapałam go delikatnie za podbródek i zmusiłam do popatrzenia na mnie.
- Zobaczymy co ty masz do ukrycia....
Skupiłam się i w parę sekund znalazłam się w jego umyśle. Po chwili poczułam, że on sam blokuje mi do niego dostęp. Skupiłam się bardziej i zadałam mu mocny ból. Jęknął jak panienka i udostępnił mi swój umysł. Sama poczułam jak Orion próbuje wedrzeć się do mojego by dowiedzieć co się dzieję. Skutecznie go blokowałam do czasu gdy nie wstałam i podeszłam do drugiego mężczyzny. Z nim postąpiłam tak samo ale było o wiele gorzej. Z każdą chwilą torturowałam go mocniej.
- Sav ! Zostaw, zabijesz go ! - krzyknął Orion i podbiegł w moim kierunku.
Zasłoniłam się ręką a on sam odbił się od niej i odleciał. W tamtej sekundzie dowiedziałam się wszystkiego o drugim zatrzymanym. Wstałam i uśmiechnęłam się.
- I po co było się stawiać ? - zapytałam.
Podeszłam do Oriona i podałam mu rękę.
- Przepraszam, nie powinnam...
< Ori ? >
Od Savey Cd Rose
- Tak myślisz ?
- Dziewczyno jesteś silna, dasz sobie radę ale jak coś to jeden gest i pomagam - zaśmiałam się.
- No dobra - odparła z delikatnym uśmiechem.
Ustałam obok niej i ruszyłyśmy razem korytarzem. Nie powiem jest bardzo miła i darzę ją sympatią już od tej chwili.
- No dobrze to mów mi co teraz masz w planach !
< Rosi ? Ja przepraszam... >
od Exana do Stelli
postanowiłem jej pomóc
-hej, czekaj pomogę
Za pomocą telekinezy, sok wrócił z powrotem do butelki
-dzięki-powiedziała
-nie ma sprawy-powiedziałem zawstydzony i natychmiast się wycofałem, dziewczyna złapała mnie za ramię, odwróciłem się
-hej coś się stało?-spytała
-nie nic
<Stella?>
Od Stelli CD Ren,a
Podniosłam brew spoglądając od góry do dołu.
-hm... A twoje imię?- spytałam oo chwili.
-nazywam się Ren. - przedstawił się szarmancko.
-fajne skrzydła.. - przerwałam niezręczną ciszę.
-fajne uszy... I ogony. 3-4...9 aż?- podniósł brew.
-tak wyszło.. - dałam ręce za siebie. Czułam się nie zręcznie.
-to.. Powiedz co tu robisz?- nie miałam tematu ... Więc trochę kombinowałam.
-lubię tu przebywać po prostu- wyjaśnił przyjaźnie.
-heh.. Dobrze. No to... Ja lece dalej.. - odwróiciłam się kuląc głowę.
-czekaj a co robiłas na drzewie?
-szukam owoców.. -krótko powiedziałam idąc przed siebie.
Ren?
wtorek, 23 lutego 2016
od Savey Do Exana
Przewalałam się z boku na bok starając uspokoić wszystkie myśli. Nienawidziłam tego mieszkania, nienawidziłam samotności bo to właśnie przypominało mi poprzednie życie. Wstałam leniwie i ogarnęłam się do szkoły. Wybiegłam z mieszkania i w budynku byłam po paru minutach. To, że znalazłam się tutaj o wiele przed czasem to zupełnie co innego. Uderzyłam w jedne drzwi z takim impetem, że prawie upadłam.
- Auć ! - usłyszałam głos z sali.
Weszłam tam bez namysłu i ujrzałam chłopaka, leżał na ziemi. Klęknęłam koło niego i podałam mu rękę.
- Przepraszam, nie chciałam... - jęknęłam.
<Ex?>
Od Ren'a - Do Stelli
od Oriona cd Savey
Zgromadziliśmy mistrzów magii i zajęliśmy się tą sprawą, przy mnie była Savey, która dumnie towarzyszyła.
Powiadomiliśmy uczniów, i ten kto chciał, mógł pomóc w poszukiwaniu i ujęciu zbrodniarzy. Savey poszła ze mną przez południe w mieście Truetown, tam często dochodziło do takich incydentów.
Zatrzymaliśmy się przy jakimś budynku, spojrzałem na Savey
-zaczekaj tu
Wszedłem do kamieniczki. Po pewnym czasie Savey ujrzała że, z okien wydobyła się wielka eksplozja wody, która wymyła wszystkich mieszkających w pokoju, przewidywałem moim niezawodnym wzrokiem, że to oni. Poszedłem do Savey
-wow, ale były widoki-powiedziała mokra Savey-co z nimi zrobimy, zabijemy?
-nie, nie można nikogo pobawić życia, ale oni muszą odpowiedzieć, jeśli oczywiście są winni-spojrzałem na wijących facetów w kałuży wody
-potrafisz czytać w myślach?-spytała
-tak, ale oni mają bardzo ścisły umysł, musiałbym złamać ich psychicznie, aby w ogóle wyczytać z ich głowy-powiedziałem
<Savey?>
Exan!!!
Imię:Exan
Pseudonim: Ex, dziwak w zbroi (gadaj co chcesz)
Wiek:19
Płeć: Chłopak
Charakter: Exan od młodego niosła go wyobraźnia i marzenia. Zawsze swój dzień wita kamiennym humorem. I jak zawsze swój pierwszy dzień zaczyna od treningu. Bardziej konfortowo czuje się w zbroi niż w ubiorze zwyczajnym. Obojętny i cichy, ale nie oznacza że, nie ma nic do powiedzenia. Nieraz lekko myślny ale też nie grzeszy głupotą. Odkąd pamięta nikogo w życiu nie skrzywdził i nie zamierza, każdego szanuje, ale ta osoba też musi na jego szacunek zasłużyć. Dla wrogów jest okrutny i bez, ale traktuje ich honorowo. Dla dziewczyn jest wstydliwy i boi się zagadać, gdy widzi dziewczynę, od razu rezygnuje bo wie, że powie coś nie tak lub nie wiedząc o tym zrani ją.
Głos:https://www.youtube.com/watch?v=TW9uj83Vq-0
Konto: 75 Koron
Punkty Mocy: 0
Ranga: Uczeń Magii Psychiki
Uczeń- (Tu wpisuje się nazwę ucznia, jeśli uzyska się Rangę Mistrza)
Zauroczenie:---
Partner:----
Potomstwo:---
Rodzina:Ma rodziców w innym mieście
Moce:
Telekineza
Exan, za pomocą umysłu może, podnosić, przesuwać i popychać dane przedmioty nie dotykając ich. Wykorzystuje tą moc też przeciwko przeciwnikom. Może ich dusić na odległość, odepchnąć lub przyciągać ich.
Psucie psychiki:
Exan wpatrując się w przeciwnika, powoduje u niego załamanie psychiczne, lub może mu sprawić ból, do tego stopnia, że powoduje u danej osoby urojenia lub omamy.
Wir miecza
Exan, rzuca miecz w stronę przeciwnika. Miecz obraca się wokół własnej osi raniąc przeciwnika, po czym wraca z powrotem do Exana.
Tarcza Mocy:
Exan, wykonuje w powietrzu gest palców i tworzy wokół siebie niewidzialną barierę, która chroni go przed atakiem wrogów. Ale jest szansa że, te 20%, że tacza mocy może zawieść.
Manipulacja
Exan, przez dziesięć minut może, manipulować, zmylić lub "wprowadzić kogoś w kozi róg" daną osobę
Rozproszenie magii
Exan, nabiera koncentracji, po czym tworzy wokół siebie dwa miecze i zaczynają wirować w różnych kierunkach nie pozwalając wrogowi zbliżania się do niego. Przy takiej próbie, przeciwnik może nadziać się na miecze. Plus tego Exana otacza magiczna bariera
Czytanie ludziom w myślach
Exan dowolnej osobie może grzebać w myślach, jednak nie każdy może się mu dać. Na przykład ludzie starsze rasy (elfy) lub mistrzowie magii
Lubi:Walka, Szermierka, Alkohol, Lubi jak los uśmiecha się do niego
Nie Lubi:Chamstwa, Demonów
Historia:Exan był studentem politechniki, ale uznał że, jest na to za słaby, jednak nawet nie zdawał sobie sprawy, że drzemie w nim magia, a powodowane przez niego zjawiska nie wytłumaczalne naukowo, nie zdawał sobie sprawy nawet, że to wszystko robi, to jego sprawa. (np. załamanie nerwowe nauczycieli) Jednak Mistrzowie Akademii Magicznej zauważyli w nim coś wyjątkowo, postanowili złożyć mu propozycję nauki w tej elitarnej szkole magii.
Inne zdjęcia:
Kontakt:marcinekj995
Od Rosalie - Quest I
Zadzwonił budzik. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się nieprzytomnie po pokoju. Dziś sobota... eh, prawdopodobnie przez przypadek nastawiłam sobie alarm w telefonie. No trudno. Skoro już nie śpię, to raczej nie zasnę. Wstałam, podeszłam do szafy. Wybrałam ubranie, które miałam zamiar dziś założyć, po czym poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, czyli ogólnie poranna toaleta. Następnie przyrządziłam śniadanie. Nic specjalnego, zwyczajne, ale pożywne musli. Po posiłku, pomimo brzydkiej pogody, postanowiłam wyjść na spacer. Ubrałam się i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Szłam pustymi uliczkami. Było jeszcze bardzo wcześnie, a do tego pogoda wcale nie zachęcała do wyjścia na dwór. Padał deszcz ze śniegiem. Zimno, szaro, buro, ogólnie smutno. Nagle podjechał do mnie policyjny radiowóz, z którego wyszedł mężczyzna w policyjnym mundurze.
- Panienka pójdzie z nami - zarządził.
Przeraziłam się. Choć w sumie nie słusznie. Zawsze mogę użyć swoich mocy i po prostu uciec. Postanowiłam jednak pójść z nimi, żeby sprawdzić, co się dzieje.
- Dobrze - odpowiedziałam krótko, obojętnym tonem.
Wsiadłam do samochodu. Zawieźli mnie na posterunek policji do miasta Truetown.
- Ostatnio w okolicy Truetown zaginęła trójka dzieci. Podejrzewamy, że zostały porwane - oświadczył policjant.
- Nie uważacie chyba, że to ja to zrobiłam?! - zapytałam z niemalże przerażeniem.
Zawsze mogłam uciec, ale wtedy bym się stała poszukiwaną.
- Nie, ależ oczywiście, że pani nie podejrzewamy! - zaprzeczył ku mojej uciesze mężczyzna.
- To... po co mnie wezwaliście?
- Mieszkańcy i rodzice bardzo się martwią. Chcemy poprosić cię o pomoc - wyjaśnił.
- Oczywiście, że pomogę! - odparłam z zapałem.
- Podejrzewamy, że stoi za tym grupka handlarzy ludzi.
- Wasze podejrzenia są słuszne - potwierdziłam.
- Dziękujemy, że się zgodziłaś - uśmiechnął się mężczyzna.
- Nie ma sprawy.
- Dostaniesz do pomocy... - zaczął.
- Nie - przerwałam mu zaprzeczając. - Sama sobie dam radę - oznajmiłam, po czym wyszłam z budynku.
Znalezienie ich może nie być takie proste... rozpoczęłam poszukiwania. Po kilku godzinach wpadłam na trop. Niedaleko miasta znalazłam małą rękawiczkę, która jak się okazało należała do jednego z porwanych dzieci. Podczas przeszukiwania tego tereny, kilkadziesiąt metrów dalej znalazłam kolejną rękawiczkę. Mądre dzieciaki! Zostwiły ślad, żeby ułatwić poszukiwania! Teraz będzie łatwiej. Znalazłam jeszcze dwie pary rękawiczek. Ku mojej rozpaczy ślad prowadził do... lasu! Pobiegłam w tamtą stronę. Użyłam mocy niewidzialności, dzięki czemu porywacze nie zorientują się, że tu jestem. Biegłam bezszelestnie ciemnym lasem. W pewnym momencie zauważyłam jakiegoś mężczyznę. Chodził bardzo cicho, miał ubranie przez które wtapiał się w tło i nerwowo rozglądał się dookoła, jakby w obawie, by nikt go nie śledził. Poszłam za nim. Niewidzialność bardzo mi się w tej chwili przydała. Dzięki niej szłam niezauważona za podejrzanym. Wszedł do jakiejś jaskini, a ja rzecz jasna poszłam za nim. Oniemiałam. Ta "jaskinia" wcale nie była zwykłą jaskinią, lecz istną tajną bazą! Było tu tak, jak w mieszkaniu. Nadal niezauważenie ruszyłam korytarzem, na którego końcu ujrzałam zamknięte na klucz drzwi. Za pomocą magii otworzyłam je. W kącie pokoju siedziały związane dzieci. Dwie dziewczynki i jeden chłopczyk. Przestałam być niewidzialna. Dzieci przeraziły się nie na żarty. Chciały zacząć krzyczeć, ale uspokoiłam je.
- Spokojnie, jestem tu, żeby was uwolnić - wyszeptałam.
Rozwiązałam więźniów, zabrałam linę i dałam im znak, żeby tu poczekali. Trzymając sznur, więżący poprzednio dzieci, weszłam cicho do pokoju. Siedzieli tam porywacze. Nim zdążyli cokolwiek zrobić skoczyłam na nich i związałam. Zaczęli kląć i krzyczeć na cały głos. Nie zwracałam na nich najmniejszej uwagi. Zadzwoniłam na policję, że zadanie zostało wykonane. Przyjechali i zabrali przestępców, a ja zaprowadziłam dzieci do miasta. Postanowiłam jakoś wynagrodzić im, przynajmniej w małej części, to porwanie. Zapytałam się, o czym marzą. Jednej dziewczynce kupiłam nową lalkę, a chłopczykowi piłkę.
- A ty? Co byś chciała dostać? - zwróciłam się do ostatniej dziewczynki.
- Chciałabym... mieć dobry dom, w którym ja i moi rodzice będziemy bezpieczni - powiedziała smutno.
Okropnie wzruszyły mnie jej słowa. Poprosiłam, by zaprowadziła mnie do jej domu. Gdy dotarłyśmy na miejsce prawie się rozpłakałam. To, jak oni żyli... postanowiłam im pomóc. Zebrałam w sobie wszystkie siły. Moc Aniołów pomaga w uszczęśliwianiu innych... ziemia delikatnie zadrgała. Po chwili na miejscu daenej ruiny stał nowy dom. Nie był wielki i super nowoczesny, ale było w nim wszystko, co było potrzebne do życia. Dziewczynka i jej rodzice płakali ze szczęścia. Pożegnałam się z nimi i wróciłam do domu.
Od Hanshi - Cd. Ren'a
Poznałam kolejne zaklęcie Białej Magii. Tym razem było to uzupełnienie Sharar - powszechnej mocy uzdrawiania. Ów uzupełnienie sprawiało, że mogłam znieczulić ból przy wszelakich złamaniach.
- Przyda się przy Rafaile.. - powiedziałam cicho, wychodząc przez oszklone drzwi. Otworzyłam torbę w poszukiwaniu biletu autobusowego. Zmarszczyłam brwi, przypomniawszy sobie o wąskim kawałku papieru pozostawionym na stole.
Wrócę przez las, będzie szybciej. - pomyślałam. W duchu dziękowałam sobie, że założyłam spodenki zamiast sukienki. Bez problemu przeskoczyłam przez murek, który odgradzał teren szkoły od lasu. Poprawiłam torbę, która, zjechawszy z ramienia, "zajęła" miejsce na moim łokciu. Skierowałam wzrok w niebo, aby ustalić kierunek, w którym mam iść. Jednak zamiast słońca spostrzegłam uskrzydlonego chłopaka z białymi włosami.
- Witaj, jestem Ren. - powiedział, gdy zauważył moje spojrzenie.
- Hanshi Elandiel Kurakinow. Miło mi cię poznać. - odparłam, po czym z uśmiechem lekko się ukłoniłam.
< Ren? >
Od Hanshi - Cd. Savey
- Adres i zdjęcie szkoły. - odparłam, podając dziewczynie papierek.
- Mhm.. - mruknęła, czytając moje koślawe pismo.
- Savey.. - zaczęłam po chwili.
- Tak?
- Kojarzysz mnie skądś?
- Co to za pytanie?
Wzruszyłam ramionami i spojrzałam w niebo.
- Wydaje mi się tylko, że skądś cię znam, tylko nie pamiętam skąd. - odrzekłam i uśmiechnęłam się do niej przepraszająco.
< Savey? Możesz okrzyczeć za długość, ale telefon mnie zbyt denerwuje :') >
poniedziałek, 22 lutego 2016
Od Savey - Cd. Ren'a
- Zwykłą czarną poproszę - odparłam z uśmiechem.
- Dobrze, zaraz podam.
Kobieta odeszła i zostawiła nas samych sobie. W tym właśnie momencie przypomniałam sobie, że nie podziękowałam Renowi za pomoc. Gdyby nie on umarłabym w niewyobrażalnych męczarniach. Było mi strasznie głupio.
- Ren - powiedziałam cicho.
- Tak?
- Teraz mi jest strasznie głupio,że dopiero teraz to mówię ale dziękuję... Gdyby nie ty, teraz by mnie nie bylo... Nie wiem jak ci się odwdzięczyć..- szepnęłam.
<Ren?>
Od Ren'a - Do Hanshi
- Witaj. Jestem Ren - przywitałem się.
<Hanshi?>
Od Ren'a - Cd. Savey
Nie zastanawiając się długo chwyciłem dziewczynę w talii, rozpostarłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. Savey na początku protestowała, ale po chwili zaczęło jej się podobać. Lecieliśmy tak przez dłuższą chwilę. Pod nami malowały się lasy, pagórki, lub jeziora. Przepiękne krajobrazy. W końcu dolecieliśmy na miejsce. Postawiłem delikatnie dziewczynę na ziemi. Ponownie przybrałem ludzką postać. Weszliśmy do miasta. Ruszyliśmy ośnieżonymi jeszcze uliczkami. Doszliśmy do niewielkiek kawiarenki. Zajęliśmy stolik dla dwóch. Podeszła do nas kelnerka.
- Co dla państwa? - zapytała.
- Dla mnie cappuccino - odparłem. - A ty, co chcesz? - zwróciłem się do Sav.
<Savey?>
Od Savey Do Oriona
I znowu gadałam za dużo. Może jednak czas pozostać w tej masce demona. To chyba lepsza opcja. Na moją twarz spłynął grymas obojętności. Doprowadzona przez mistrza do szkoły, ukłoniłam mu sie delikatnie i weszłam do budynku. Wszystko było tutaj inne kolorowe,wesołe no.. Z rozmyślania wyrwał mnie jakiś mężczyzna.
- Co pani tutaj robi ? - zapytał.
Znałam go, mistrz Magii Demonicznej.
- Chciałabym dokończyć to co zaczęłam - odparłam.
- Nie rozumiem.
- Jestem Magiem Demonów chciałabym doskonalić moje umiejętności - powiedziałam.
- W takim razie chodź.
Ruszyłam za mężczyzna na jakąć wielką salę gdzie przy biurku siedzieli poszczególni Mistrzowie a wśród nich Orion. Czyżby kolejny pokaz ? No cóż.
- Dobrze więc wypuścimy trzy partie demonów. Od najsłabszych po te najmocniejsze. Zobaczymy co ty potrafisz !
Popatrzyłam na wszystkich mistrzów, tak trzeba pokazać jak najwięcej. Po chwili wrota się uchyliły a moim oczom ukazały się trzy małe demony. Mniej więcej wielkości metra. Machnęłam ręką a cienie demonów owinęły ich ciała. Ścisnęłam dłoń a przeciwników zostały szczątki. Po chwili usłyszeliśmy alarm.
- Co to ? - zapytał Orion.
- Porwanie.
No nie wierze na prawde ?! Same porwania ile mozna ?
- Kto mi pomoże ? - zapytał.
- Ja ! - krzyknęłam.
<Ori?>
niedziela, 21 lutego 2016
Od Savey - Cd. Hanshi
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. Kojarzyłam ją, często ją widywałam, kiedy mieszkałam tam gdzie mieszkałam... Tutaj w szkole też jest bardzo zauważalna. Zaskoczyło mnie to, że tak na mnie wpadła ale sama wędrowałam wpatrując się w ziemię.
- Jestem Savey.
- Hanshi - powiedziała z uśmiechem.
Była niższa ode mnie ale za to górowała wyglądem.
- Co masz ? - zapytałam wskazując na kartkę.
<Hanshi?>
Od Savey - Cd. Ren'a
- To byłbyś jedyny który miałby mnie na sumieniu - zaśmiałam się i ręką rozczochrałam mu włosy.
Ten uśmiechnął się do mnie i pomógł wstać.
- Poza tym nikt by za mną nie zapłakał.
- Jak to ?
- Nie mam nikogo - powiedziałam cicho - wychowałam się na ulicy i w lesie..
Po minie męźczyzny widziałam, że nie wie co powiedzieć. Był na razie jedyną osobą która to wie. Dziwne, Ren wydawał się tak bardzo godny zaufania, że to samo wyszło z moich ust. Znowu poczochrałam mu włosy i uśmiechnęłam się.
- Hej nie przejmuj się, przywykłam. Chodź na kawę - zaproponowałam.
<Ren?>
Od Ren'a - Cd. Savey
Obejrzałem to miejsce. Jej rana była naprawdę poważna. Nie będzie to łatwe. Muszę się skupić... Wyciągnąłem prawą rękę. Mam nadzieję, że magia aniołów jej nie zaszkodzi. Postaram się to zrobić tak, by nic jej nie było. Wyszeptałem kilka słów delikatnie dotykając rany. Wokół mnie i Sav pojawiła się biała aura. Udało mi się wyleczyć jej ranę. Odetchnąłem z ulgą.
- Jak dobrze, że nic ci nie jest - uśmiechnąłem się.
- Czemu? - zapytała patrząc na mnie spod oka.
- E... bo miałbym cię na sumieniu - odparłem nieco zakłopotany.
<Savey?>
Od Savey - Cd. Ren'a
- Savey ? - zapytał.
Ukucnęłam mocniej uciskając ranę pod żebrami.
- Przejdzie mi zaraz - jęknęłam.
Ren podszedł do mnie i podał mi rękę. Chwyciłam ją i pozwoliłam by pomógł mi wstać. Zacisnęłam zęby upadając ponownie na ziemię przez ból jaki zadawało mi zakażenie ran strzygi.
- Umiesz leczyć ? - zapytałam cicho.
<Ren ? >
Od Ren'a - Cd. Savey
Chwyciłem mocniej broń. Przybrałem postać Anioła, gdyż w tej oto postaci łatwiej było mi się poruszać i walczyć. Po chwili stwory do nas i rzuciły się na nas. Rozpoczęła się zacięta walka. Moje ostrze bez problemu przecinało gardła stworów. Sav też świetnie sobie radziła. W pewnym momencie dziewczyna potknęła się o coś i upadła na ziemię. Nim zdążyła się zorientować strzyga miała zadać cios. Szybko podbiegłem i odciąłem potworowi głowę. Po kilkunastu minutach walka dobiegła końca. Udało nam się. Mieliśmy wiele ran. Moje skrzydła były brudne od szkarłatnej krwi. Podszedłem do niższej dziewczyny.
- Wszystko w porządku? - zapytałem.
<Savey?>
Od Savey - Cd. Ren'a
~~~~
-Witaj, to nie będzie ci potrzebne - powiedziałam i wskazałam na broń chłopaka.
Ten przyglądał mi się uważne jakby chciał odczytać kim jestem. Postanowiłam pierwsza wyjść z inicjatywą.
- Savey - uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.
- Ren - odparł, uściskując moją dłoń.
Ujrzałam stwora za jego plecami i szybkim gestem ręki sprawiłam, że postać zaczęła się dusić. Męźczyzna odwrócił się i odciął stworowi głowę.
- Mam nadzieję, że dobrze tym władasz - zaśmiałam się i wskazałm na jego broń.
Po chwili ujrzałam stado rozwścieczonych strzyg.
- Demon i Anioł razem przeciwko światu no ciekawie się ta znajomość zaczyna - powiedziałam z uśmiechem.
< Ren ? >
Od Ren'a - Do Savey
- Kto tam jest? - zapytałem głośno.
Brak odpowiedzi.
- Kto tam jest?! - krzyknąłem.
Z krzaków wyłoniła się czarnowłosa kobieta.
- Witaj - skłoniłem się lekko, nadal bacznie obserwując nieznajomą.
<Savey?>
Ren!!!
Pseudonim: Wolf, Angel
Wiek: 21 lat
Płeć: Chłopak
Charakter: Ren to tajemniczy i zamknięty w sobie chłopak. Nie lubi opowiadać o sobie, lub swojej przeszłości. Gdy jednak go bliżej poznasz, przekonasz się, jaki jest w rzeczywistości. Będzie wtedy miły i zabawny. Zawsze pomoże każdemu, kto tego potrzebuje. Jedną z jego dobrych cech jest także szczerość. Nigdy nie kłamie. Jeżeli ktoś teraz uważa, że nie ma serca, jest w wielkim błędzie. Zawsze dba o dobro innych. Jeśli się z tobą zaprzyjaźni, będzie w tej przyjaźni wierny. Umie wspóczuć i pocieszyć. Wie co to dobro. Ale ma także swoją gorszą stronę. Potrafi być wredny i oschły. Jeżeli potrzeba jest bezlitosny. No ale dość o jego złej stronie. Jeśli wybierze sobie jakiś cel, będzie do niego dążył. Nigdy się nie poddaje. Zawsze walczy do końca. Ma uczucia. Gdy kogoś pokocha, będzie go bronił, gotów oddać nawet za niego życie. Typowy dżentelmen. Darzy ogromnym szacunkiem osobniczki płci pięknej. Inteligentny. Umie znaleźć wyjście z niemalże każdej sytuacji. Jak pewnie można zauważyć nie należy do tej grupy Aniołów, które są spokojne i pobożne. Można uznać, że to jakiś cud, że włada tą oto magią. Jest świetnym wojownikiem. W walce nie ma sobie równych. Bardzo dobrze włada zarówno bronią białą, jak i palną. Odważny i nieugięty. Nie boi się żadnych wyzwań. Odporny na niemalże każdy ból fizyczny, jak i psychiczny.
Głos: KLIKU
Konto: 75 Koron
Punkty Mocy: 0
Ranga: Uczeń
Uczeń --
Zauroczenie: Chyba nie...
Partner: Nope
Potomstwo: Eee... nie.
Rodzina: Woli o nich zapomnieć.
Moce:
- Odporny na wszystkie klątwy, uroki, hipnozy itp.
- Furia; staje się wtedy wyjątkowo silny i praktycznie nie da się go pokonać.
- Czytanie w myślach.
- Potrafi zabić wroga od środka i kontrolować jego umysł, ale po takim działaniu jest bardzo słaby.
- Zna język wilków i potrafi się z nimi porozumiewać. One zaś uważają go za swego króla, więc zrobią wszystko co im karze. Potrafi je np. przywołać.
- Magia Aniołów; zna naprawdę bardzo dużo różnych zaklęć.
- Zmiana w Anioła; przybiera swoją anielską postać.
Lubi:
- Walki,
- Wilki,
- Szkicować,
- Kawę,
- Herbatę,
- Zimno,
Nie Lubi:
- Upału,
- Kłamstwa,
- Znęcania się nad słabszymi,
Historia: Nie lubi o niej mówić. Może kiedyś ci opowie.
Inne zdjęcia:
Ze swoim wilkiem
W postaci Anioła
Podczas furii
Ciekawostki:
~Podczas furii, jego włosy zmieniają kolor na czarny~
~Zna język wilków~
Kontakt: Kama3007 (howrse) | gwiazdkowa3007@gmail.com (gmail)
sobota, 20 lutego 2016
Quest
więc życzę powodzenia.
Stella!!!
Imię: Stella
Pseudonim: Ahri / Lisica *z dziewięcioma ogonami*
Wiek: 20 lat
Płeć: Dziewczyna
Charakter: Przez całe życie jestem spokojna oraz wesoła. Kocham wręcz się śmiać... Głównie tu chodzi o równowagę, nie mogę pozwolić by moja zła strona przejęła kontrole, wtedy grozi to śmiercią osób mi bliskich. Jeżeli szybko się nie opanuje moja agresja i brak uczuć rosną w siłę. Im później tym gorzej, również dla siebie samej... A tak to jest spokojnie, jestem wytrzymała psychicznie jak i fizycznie. Wole całym sercem otulać stworzenia które tego potrzebują. Jest to tak zwanym mym celem podążanie do uśmiechu innych oraz bezpieczeństwa życia słabszych. Wiarą w to że każdy ma prawo żyć pcha do przodu. Nie zaprzestanę nigdy tym podążać, zawsze chętna do udzielenia pomocy. Chociaż czasami dobija mnie uczucie samotności to szybko mija gdy tylko widzę uśmiech młodych istot które dostały ode mnie szanse na życie... Nawet jak potrzebują opieki, matczynym promieniem serca otulam wszystkich... Nie przepadam za bójkami, wole rozwiązania logiczne, ale to nie znaczy że w ostateczności nie rzucę się do gardła przeciwnikowi. Całą moja moc waleczna jest w duszy jak i odwaga, zapisane w genach nie zniknie!.
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=JC85erupE28
Konto: 75 Koron
Punkty Mocy: 0
Ranga: Uczeń
Uczeń-
Zauroczenie: Do tego potrzeba czasu... nie ukrywa chęci... :3
Partner: Nikogo nie spotkała wartego serca.
Potomstwo: Nic z tego... :c
Rodzina: Brat - Alistar
Moce:
Kradzież Esencji
Otrzymuje ładunek Kradzieży Esencji, kiedy trafi wroga zaklęciem (maksymalnie: 3 ładunki na zaklęcie). Po naładowaniu 9 ładunków następne zaklęcie rzucone przez Ahri uleczy ją, ilekroć trafi przeciwnika.
Zwodnicza Kula
Ahri wypuszcza swoją kulę, która następnie wraca do niej i zadaje obrażenia magiczne w drodze do celu i nieuchronne obrażenia, kiedy wraca. Ahri zyskuje malejącą premię do prędkości ruchu, gdy kula się przemieszcza.
Ogniki
Ahri wypuszcza trzy ogniki, które namierzają i atakują pobliskich wrogów.
Urok
Ahri przesyła buziaka, który rani i rzuca urok na pierwszego wroga, którego napotka na swojej drodze, dzięki czemu podchodzi on do niej całkiem bezbronny.
Widmowa Szarża
Ahri skacze do przodu i wystrzeliwuje pociski esencji, zadając obrażenia trzem pobliskim przeciwnikom (bohaterowie mają priorytet). Widmowej Szarży można użyć do 3 razy, zanim zacznie się odnawiać.
Lubi: Noc, Bawić sie w pachnących trawach , uczy sie , poznawać nowe znajomości , nowe przygody... ptaki, króliki, jesienne liście, chłodne wiatry nadciągającej zimy , leżeć w cieniu podczas upału , czytać książkę na powietrzu... oj i wiele wiele innych.
Nie Lubi: Hałasu/chaosu, chamskich osób, rażącego światła , małych przestrzeni , samotności
Historia: W odróżnieniu od innych lisów, które przemierzały lasy Ionii, Ahri zawsze czuła niezwykłą więź z otaczającym ją magicznym światem; więź, która mimo to była niekompletna. W głębi ciągłe czuła, że skóra, w której przyszło jej się urodzić, nie pasowała do niej i marzyła, że pewnego dnia stanie się człowiekiem. Jej cel zdawał się nieosiągalny do dnia, w którym nagle znalazła się na polu ludzkiej bitwy. Było to makabryczne miejsce – ziemia pokryta była ciałami rannych i umierających żołnierzy. Jeden z nich wydał jej się szczególny – owinięty szatami mężczyzna, którego otaczało słabnące pole magii, a z niego samego szybko ulatywało życie. Gdy się doń zbliżyła, w jej sercu coś się poruszyło i w niezrozumiały dla niej sposób kazało jej wyciągnąć dłoń ku mężczyźnie. Esencja jego życia wniknęła w nią, pełna niewidocznych drobin magii. Odczucie to odurzyło ją i przytłoczyło. Gdy jej zaduma minęła, z zachwytem uświadomiła sobie, że się przeobraziła. Jej lśniące białe futro zniknęło, a ciało stało się smukłe i kształtem przypominało teraz leżące wokół ludzkie ciała.
Mimo że jej postać wydawała się ludzka, wiedziała, że przemiana jeszcze się nie skończyła. Będąc przebiegłym stworzeniem, przystosowała się do zwyczajów panujących wśród ludzi i używała swojego daru do uwodzenia niczego nie podejrzewających mężczyzn. Odurzeni jej kuszącym wdziękiem stawali się bezbronni, a ona z łatwością pochłaniała esencję ich życia. Karmiąc się ich żądzami, coraz bardziej zbliżała się do spełnienia swego marzenia, lecz im więcej życia pochłaniała, tym dziwniejsze uczucie żalu poczynało się w niej odzywać. Miała wątpliwości co do czynów, które nigdy nie niepokoiły jej, gdy była lisem. Zrozumiała, że nie jest w stanie przezwyciężyć wyrzutów sumienia wynikających z jej rozwijającej się moralności. W poszukiwaniu rozwiązania Ahri znalazła się w Fanlad domu najbardziej uzdolnionych magów. Tam dostała szansę zachowania człowieczeństwa bez czynienia innym krzywdy,
Inne zdjęcia:
Klik
Klik
Podczas Furii ognia:
Klik
Jako licealistka (w młodym wieku)
Klik
Tak będzie wyglądać w przyszłości gdy opanuje do końca swoje umiejętności :
http://ddragon.leagueoflegends.com/cdn/img/champion/splash/Ahri_5.jpg
Kontakt: WaderaSteysi
Od Rosalie
- Jak pewnie wiesz, Magia Aniołów jest silniejszą odmianą Magii Białej, a Magia Demonów, Magii Czarnej... - ciągnął swój wykład nauczyciel.
Wreszcie zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy. Korytarz był już zapełniony. Okropny hałas. Skierowałam się do stołówki. Zajęłam stolik przy oknie. Zawsze siadam przy tym stoliku. On jest na boku, przy oknie, z dala od reszty. Nagle ktoś podszedł do mnie.
- Tak? - zapytałam.
<Ktoś?>
piątek, 19 lutego 2016
Od Rosalie - Cd. Hanshi
- Han, to nic nie da! To nie taka zwyczajna rana - westchnęłam.
- Co? - zapytała zdziwiona.
- Uzdrawiać ja też potrafię. Uzdrowiłabym też twoją ranę, ale wiem, że jesteś... em... masochistką, więc nie chciałam by było potem, że ,,pozbawiam cię przyjemności". Ale moja rana nie jest zwykła, bo to nie był zwykły demon. Znaczy, jego jad dla Ciebie nie był taki zły, ale na Anioły ma silniejszy wpływ - wytłumaczyłam spokojnie.
- Rozumiem... a może spróbujemy jednocześnie? Wtedy nasza magia będzie silniejsza! -zaproponowała.
- W sumie... to nie taki głupi pomysł. Zawsze warto spróbować.
Jak postanowiłyśmy, tak też zrobiłyśmy. Udało nam się! Rana zniknęła pozostawiając po sobie jedynie cieniutki, prawie biały ślad w postaci blizny.
<Hanshi? Wybacz...>
czwartek, 18 lutego 2016
Od Hanshi - Do Savey
- Bo co? - odezwał się w końcu, posyłając mi złośliwy uśmiech.
- Tak bardzo nie wiem, co masz wspólnego z aniołem.. - mruknęłam. - Bo kopnę cię tam, gdzie nie powinnam. - dodałam nieco głośniej. Brat spoważniał i oddał mi grzebień, unosząc ręce w górę.
- Jak zawsze poważnaa.. - jęknął, kręcąc głową. Wrócił do swojego pokoju i zamknął za sobą drzwi.
- Pyatiletniy.. - burknęłam, czesząc białe pasma. Przydałoby w końcu dostać się do Akademii.
- Podwieźć cię? - krzyknął chłopak.
- Dzięki, poradzę sobie! - odparłam i zeszłam w dół. Poprawiłam czarną sukienkę, przy okazji chwytając jeden z japońskich przysmaków - pocky - i wyszłam z domku. W jednym z okien stał Rafaił, machając mi zawzięcie. Odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem i ruszyłam w kierunku centrum miasta.
~*~
Akademia prezentowała się niezwykle. Ciemnoczerwona cegła w połączeniu z jasnymi elementami dawała wrażenie przytulnej. Jednak było coś, co zdziwiło mnie bardziej. Mianowicie to, że byłam jedyną osobą, która przechodziła przez otwartą bramę. Czyżbym pomyliła dni? A może budynki? Spojrzałam na kartkę. Wszystko było takie samo, a data się zgadzała. Zapatrzona w kawałek papieru wpadłam na jakąś wyższą personę.- Izvinite! - krzyknęłam cicho, mimowolnie po rosyjsku. - Przepraszam.. - odezwałam się ponownie.
< Sav? >
Od Savey Cd Axel
- Nie radzę - powiedziałam.
Chłopak ustał i popatrzył na mnie.
- Usiądź grzecznie - zaśmiałam się.
Ten od razu się odwrócił a ja spojrzałam na Axel'a. Za każdym razem gdy nauczyciel chciał mu zabrać maskę, ten go odpychał.
- Oddawaj !
- Przepraszam panie profesorze ale w regulaminie nie ma, że nie można mieć masek - powiedziałam.
< Axel ? >
środa, 17 lutego 2016
Od Axel'a Cd Savey
Spojrzałem kątem oka na czarnowlosą dziewczynę,która
mimo wszystko wyróżniała się z tłumu, zupełnie jak ja. - Ax. - odparłem krótko, po czym spojrzałem na nauczyciela..przestarzały koleś,z tendencją do "lagu mózgu".
Nawijał coś o białej magii,w tej lekcji chodziło o to, aby porównać czarną,od białej magii..jestem demonem,znaczy jakby..i nie specjalnie mnie to obchodziło.Dziewczyna o imieniu Savey dalej wpatrywała się we mnie,co było trochę dziwne,aż tak "dziwacznie" wyglądam? Nagle belfr sparalizowal mnie wzrokiem.. - Proszę to ściągnąć. - wskazał na moją "maskę".Nie odezwałem się,a gdy ten tylko się zbliżył i próbował mi ją zdjąć,chwyciłem za jego nadgarstek i mocno go popchnąłem.
<Sav?>
Od Rosalie - Cd. Savey
- M...mam na imię Rosalie... - wyszeptałam unikając jej wzroku.
- Co się stało? Czego ci kolesie od Ciebie chcieli? - zapytała.
- To chłopcy obdarzeni magią demonów. Tylko jeden z nich był taki słaby. Było ich wielu, przez co celowo sprawiali mi ból... - odparłam cicho.
- Jak to? Bili cię?! - zapytała z niedowierzaniem.
- Nie... ty mogłabyś ich z łatwością pokonać, bo dysponujesz tą samą magią co oni, a ja... przeciwną - wyznałam jeszcze ciszej.
- Co masz na myśli?
- Magia aniołów. Sprawiali mi ból, gdyż oni są obdarzeni magią demonów, a gdy wiele demonów jest przy jednym tylko aniele, sama ich obecność sprawia ból. Oni dobrze o tym wiedzieli, że skoro są starsi, to także silniejsi ode mnie i wykorzystali to... Anioły także mogą zadawać demonom ból, ale ja... - wyjaśniłam.
- Dobrze. A teraz jeszcze jedno, skąd wiesz, że władam magią demonów? - dopytywała się.
- Jak już wcześniej mówiłam sama obecność demona sprawia mi... ból... - ostatnie słowo wypowiedziałam niemalże niedosłyszalnym tonem.
Nie chodzi tu o to, że jestem wobec demonów bezbronna. Wręcz przeciwnie. Mogłabym poradzić sobie z demonem, ale ja nie chcę ich zabijać, bo to byłoby niesprawiedliwe. Eh... to bardzo trudne do wytłumaczenia i nikt tego i tak nie zrozumie, więc nie będę się wysilać.
<Savey?>
Od Hanshi - Cd. Rosalie
- Rose, wszystko gra? - zapytałam niepewnie.
- Oczywiście. - odparła, posyłając mi przelotny uśmiech.
- Czy to miała być ironia? - mruknęłam, unosząc brew.
- Czemu miałaby być?
- Bo skłamałaś. - odrzekłam.
- C-co? - jęknęła, chwytając się za zabandażowane miejsce.
- Pokaż mi to. - rozkazałam.
- A-ale..
- Poookaaż.
Rosalie westchnęła. Widać było, że nie emanowała od niej radość. Z ociąganiem podwinęła rękawek i zdjęła bandaż. Przechyliłam lekko głowę, widząc pociemniałą ranę.
- Seleniye. - szepnęłam, wykonując pionowy ruch dłonią. Z palca wskazującego zaczęło emanować światło, które w końcu przeniosło się na zranione miejsce. Czerwonowłosa cicho syknęła.
- Co ty robisz? - zapytała.
- Uzdrawiam cię. - odparłam, uśmiechając się do niej. - W końcu na wojnie trzeba było sobie radzić. - dodałam. Poczułam, że radosny grymas schodzi z mojej twarzy na samo wspomnienie o przeszłości. Westchnęłam cicho i ponownie założyłam wesołą maskę, ukrywając pod nią smutek.
< Rosie? :'D >
Od Savey Do Axela
~~~~~~~~
Siedziałam w szkole rozglądając się dookoła, po chwili do sali wszedł dyrektor z jakimś chłopakiem. Wszyscy oprócz mnie wstali i się przywitali. To jego wczoraj widziałam !
- To jest Axel wasz nowy kolega z klasy, jeżeli dobrze pamiętam jest to klasa Czarnej Magii? - poinformował dyrektor.
- I jeden Demon - odparł nauczyciel.
Dyrektor rozejrzał się po sali a ja tylko machnęłam ręką, że to o mnie właśnie chodzi.Tak nie było nas tutaj wiele, tylko ja ale może i on też jest Demonem ? Chłopak wyszedł na środek sali a mężczyzna wyszedł.
- Zajmij miejsce obok niej - polecił nauczyciel i wskazał na moją ławkę.
Zdjęłam nogi z krzesła obok i popatrzyłam na Axel'a. Ten usiadł obok mnie i oparł się o siedzenie.
- Savey jestem - powiedziałam.
< Axel ? >
Axel!!!
Pseudonim : Przez te wszystkie lata,zwracano się do niego różnymi pseudonimami, Ale najczęstszymi z nich były: Ax i Hood.
Wiek: 22 lata, nie więcej, nie mniej.
Płeć: Od razu dziewczyna wiesz? Chłopak.
Charakter: Axel..jak opisać tego jakże zagadkowego,chamskiego chłopaka?
Przede wszystkim jest małomówny,odzywa się tylko wtedy gdy jest to absolutnie
konieczne,normalnie ignoruje twoje pytania i milczy.W większości sytuacjach zachowuje kamienny wyraz twarzy i tylko nieliczni widzieli na jego twarzy uśmiech.
Jest bezczelny,i jak już wcześniej wspomniałam oschły..nie rusza go cierpienie innych i kiedy musi sam potrafi zrobić komuś nie małą krzywdę.Niektórzy mówią ze po prostu ma serce z kamienia,i możliwe że coś w tym jest..Prawie w ogóle się nie śmieje i nie okazuje emocji,nawet w jego głosie można usłyszeć ich brak.Po prostu nie pozwala wydostać się im ze środka.Myśli tylko o sobie i nie obchodzi to nikt inny po za nim samym,uważa że sam doskonale daje sobie radę i nie potrzebuję towarzystwa innych.Wkurzają go osoby,które zawsze,choć mają pod górkę potrafią się śmiać i myśleć optymistycznie,być może tylko dlatego że ich nie rozumie?..Jest realistą,no i może lekkim pesymistą.Ale na pewno nie myśli o marzeniach, to tylko bzdury,które wzbudzają w nas niepotrzebną nadzieję,a w nim ona już całkowicie pomarła.
Pozytywną cechą Hood'a jest z pewnością to,ze dąży do wybranego celu po trupach,i nigdy sobie nie odpuszcza,stawia przed sobą wysoką poprzeczkę,a jego jedynym zadaniem jest ją przeskoczyć, nie zwarzając na cierpienie innych.Może jego zachowanie jest związane z tym wszystkim co przeszedł?..Z tysiącami bitew i bliznami,które są po nich pamiątkami? W każdym razie jest to wojownik,który stara się tylko przeżyć następny dzień, nie obchodzą go wszelkie przyjemności i tym podobne,chciałby być po prostu na samym szczycie,mieć najlepsze umiejętności magiczne na tym świecie,i to jest jego życiowy cel.
Głos: Uzupełnię..
Konto: 75 Koron
Punkty Mocy: 0
Ranga: Uczeń Magii Demonów
Uczeń-
Zauroczenie: On i miłość? Axel nie potrafi dbać o druga osóbę,myśli tylko
o sobie i chyba to akurat się w nim nigdy nie zmieni..
Partner: Nie..nie.
Potomstwo: NOPE.
Rodzina: Nie warto o nich wspominać.
Moce:
~ Jego główną umiejętnością,jest władanie nad żywiołem ognia,
stara się jednak,jeszcze bardziej udoskonalać techniki z nim związane
~ Telekineza (moc bardzo przydatna,polega na podnoszeniu przedmiotów za pomocą umysłu)
~ Szyba regeneracja
~ Czytanie w myślach
~Nie działa na niego większość zaklęć
~Zmiana w demona (nie kontroluje zupełnie tej mocy,więc..ale nie używa jej bez wyraźnego powodu)
~ Doskonale się maskuje
Lubi:
~~Ćwiczyć swoje umiejętności magiczne~~
~~Walczyć~~
~~Wysiłek fizyczny~~
~~Samotność~~
~~Zwierzęta~~
~~Słuchać porad wielkich mistrzów ognia~~
~~Poznawać swoje nowe umiejętności~~
Jeszcze wiele ciekawych rzeczy..
Nie Lubi: Akurat tego mogę wymieniać setki..
~~Dzieci~~
~~Dobroczyńców~~
~~Podlizywaczy~~
Historia: Zbyt bolesna..Hood nie znosi o niej opowiadać.
Po za tym,prawie Cię nie zna,to myślisz,że od razu Ci to opowie,jak bajeczkę na dobranoc?..Nope.
Inne zdjęcia:
Kontakt: Edek 7
Od Savey Do Rosalie
- Zostawcie mnie ! - krzyknęła.
Zaczęłam się przedzierać między chłopakami i zauważyłam nową uczennicę. Stanęłam między nią i jakimś chłopakiem o rok młodszym ode mnie i popatrzyłam na niego. Poza tym z lekcji pamiętam, że on po prostu nic nie umie.
- Co tu się dzieję ?! - krzyknęłam.
- Savey odsuń się !
- Chyba śnisz gówniarzu ! Co ty mi możesz zrobić ?!
- Wszystko !
Wtedy machnął ręką i uderzył mnie w twarz. To był po prostu jego błąd. Wyciągnęłam rękę w jego stronę i wkradłam się do jego umysłu, sprawiając, że z bólu upada na ziemię. Krzyczał jak panienka i patrzył na mnie.
- Ktoś chce jeszcze jej coś zrobić ?! - zapytałam.
Wtedy wszyscy odsunęli się o krok i zabrali wycieńczonego kolegę. Odwróciłam się do niskiej dziewczyny i uśmiechnęłam do niej.
- Jestem Sav, nic ci nie jest ?
< Rose ? >
Od Rosalie - Cd. Hanshi
- Mam na imię Rosalia - również się przedstawiłam.
- Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się.
Wyszłyśmy z lasu. Ponownie stałyśmy się normalne, czyli widzialne. Przypomniałam sobie, że przecież Hanshi została dość mocno zraniona w nogę.
- Chodźmy do mnie, opatrzę ci to - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź przybrałam postać Anioła.
Chwyciłam dziewczynę za nadgarstek, po czym wzbiłam się w powietrze, nie zważając na jej protesty. Nie była ciężka, więc bez problemu doleciałam z nią do miasta Awetown. Wylądowałam, na powrót przybierając postać młodej dziewczyny.
- Co to miało być?! - zapytała zirytowana Han.
- Chodźmy. Nie możemy dolecieć aż do mojego domu, żeby nie robić widowiska. Na szczęście to niedaleko - odpowiedziałam zmieniając temat.
Białowłosa tylko mruknęła coś pod nosem, ale poszła za mną. Po chwili doszłyśmy do mojego miejsca zamieszkania. Weszłyśmy do środka. Wyjęłam z szafki waciki, spirytus i bandaż. Opatrzyłam ranę Miu. Ta zaś nawet nie pisnęła, gdy obmywałam jej ranę spirytusem.
- Gotowe - oświadczyłam.
- Dzięki, ale nie trzeba było.
- Drobiazg - uśmiechnęłam się.
Nagle poczułam przeszywający ból na ramieniu. Złapałam się za tamto miejsce.
- Wszystko w porządku? - zapytała Białowłosa.
- Tak, tak... - uśmiechnęłam się słabo. - Przepraszam na chwilę...
Pobiegłam do łazienki zamykając drzwi. Spojrzałam na ranę na moim ramieniu zadaną mi wcześniej przez jednego ze stworów. Skóra wokół niej, jak i sama rana, przybrały czarno-granatową barwę. No tak, przecież to Demony... czasem denerwuje mnie to, kim jestem. Daje to duże możliwości, ale sprawia także wiele kłopotów... na przykład jestem bardzo wrażliwa na jad Demonów i jeśli szybko tego nie wyleczę... nie będzie dobrze... na szczęście znałam lekarstwo, ale najpierw musiałam je zdobyć. Nie będzie to zbyt trudna podróż, ale skoro przez Demony jestem osłabiona, to może czasami być ciężko. Ale dam radę. Nieraz wychodziłam cało z gorszych sytuacji. Owinęłam bandażem ramię, by nikt nic nie zauważył. Nie chciałam nikogo martwić. Wyszłam z łazienki.
<Hanshi?>
Od Hanshi - Cd. Rosalie
Rozejrzałam się zaskoczona. Co tu się właśnie stało? Z zadumy wyrwał mnie cichy jęk. Natychmiast przyzwałam długi, dwuręczny miecz i wbiłam go w krtań potwora, który zamierzał odciąć Czerwonowłosej głowę.
- Za dużo.. - mruknęłam. Z oddali nadciągała prawdziwa armia, której nie chciałam się narazić. Chwyciłam dziewczynę za rękę i pociągnęłam za sobą.
- Nie skończyłam! - jęknęła, starając się wyzwolić z mojego chwytu.
- Wolisz, żebyś ty skończyła, czy żeby one skończyły z tobą? - zapytałam cicho, zerkając do tyłu. Zignorowałam zaniepokojoną twarz Czerwonowłosej, wpatrując się z uporem w Demony za nami.
- Sigtuna. - mruknęłam, rysując palcem wskazującym zakręconą runę. Czym było to, co powiedziałam? Otóż zwiększeniem mocy niewidzialności. Z zasięgu wzroku zniknęłyśmy obydwie. Uśmiechnęłam się promiennie do dziewczyny, która mnie widziała.
- Jestem Hanshi Kurakinow, tak swoją drogą. - rzekłam, podając jej rękę.
< Rosie? >
Od Rosalie
Chociaż wygląda niepozornie, drzemie w nim prawdziwa, bardzo silna magia, zdolna zabić nawet diabła. Ruszyłam w głąb owego lasu rozglądającs się przy tym uważnie. W pewnym momencie przede mną pojawił się ogromny stwór. Natychmiastowo rzucił się na mnie. Ja zaś stałam nie wzruszona. Gdy już miał zadać cios, wyskoczyłam w górę i wskoczyłam na potwora, wbijając mu miecz w szyję. Mój przeciwnik padł martwy. Ruszyłam dalej. Nagle usłyszałam jakieś niepokojące dźwięki, które przypominały odgłosy walki. Pobiegłam w tamtą stronę. Moim oczom ukazała się jakaś postać walcząca z kilkoma stworami. Bardzo dobrze sobie radziła. W pewnej chwili jeden zakradł się do niej od tyłu i przewrócił ją, raniąc przy okazji w nogę. Wojownik (lub wojowniczka, z tej odległości nie udało mi się rozpoznać płci), leżał na ziemi nie mogąc wstać. Największy osobnik zamachnął się, by zadać cios ostateczny. Nie zastanawiając się długo wybiegłam z ukrycia i szybkim ruchem ostrza odcięłam stworowi głowę. Pozostałe wpadły w szał, gdyż prawdopodobnie zabiłam ich przywódcę. Jeden z nich rzucił się na mnie poważnie raniąc mnie w ramię. Syknęłam z bólu, ale jakimś cudem udało mi się go odepchnąć. Utworzyłam tarczę ochronną nade mną i nad nadal nie znajomą mi postacią.
<Ktoś?>
wtorek, 16 lutego 2016
Rosalie !
Imię: Rosalie
Pseudonim: Rose
Wiek: 20 lat
Płeć: Dziewczyna
Charakter: Rosalie ma dość zmienny charakter. Ma jak to mówią ,,złote serce". Gdy w niebezpieczeństwie znajdzie się ona, lub ktokolwiek inny, będzie walczyła do końca i będzie próbować za wszelką cenę ocalić drugą osobę. Może nawet oddać za nią życie. Co dziwne jest naprawdę świetną wojowniczką, ale nie za bardzo lubi walki. Stara się wiele rzeczy rozwiązywać pokojowo. Wiadomo jednak, że nie wszystko da się tak rozwiązać, więc jeśli potrzeba, potrafi bez wahania zniszczyć wrogów. Odważna. Nie boi się żadnych wyzwań. Gdy kogoś polubi będzie zabawna i wesoła, ale żeby zdobyć jej zaufanie musi minąć trochę czasu. To skryta i tajemnicza dziewczyna. Ma klasę. Nigdy nie przeklina, zawsze jest kulturalna. Zawsze miła i pomocna. Nigdy nie bawi się czyimiś uczuciami. Marzycielka i romantyczka. Marzy by znaleźć drugą połówkę. Uwielbia patrzeć w gwiazdy. Potrafi grać na wielu instrumentach muzycznych. Przepięknie śpiewa. Inteligentna. Można o niej śmiało powiedzieć, że jest ,,chodzącą encyklopedią". Ona jednak jest bardzo skromna i nie lubi się chwalić swoimi umiejętnościami.
Głos: Indila - S.O.S
Konto: 75 koron
Punkty Mocy: 0
Ranga: Uczeń
Uczeń: --
Zauroczenie: Nikt jeszcze nie podbił jej serca.
Partner: Szuka...
Potomstwo: Brak
Rodzina:
- Matka: Vanessa (Anioł)
- Ojciec: Urlich (zwykły człowiek)
Moce:
- Zmiana w... Anioła? Coś w tym stylu,
- Czytanie w myślach,
- Stworzenie tarczy ochronnej,
- Od czasu do czasu ma wizje przyszłości,
- Niewidzialność,
- Potrafi skakać bardzo wysoko (nawet na wysokość 12 metrów), a w postaci Anioła potrafi rzecz jasna latać,
- Magia Aniołów, tak, jest obdarzona tą oto magią, gdyż jak już wiadomo jest w połowie Aniołem, więc między innymi dlatego posiada właśnie tą magię. Nie potrafi jej jeszcze perfekcyjnie kontrolować, aczkolwiek wychodzi jej to wręcz świetnie, ale do perfekcji trochę brakuje.
Lubi:
- Pokój,
- Zwierzęta,
- Naturę,
- Patrzeć w gwiazdy,
- Marzyć,
- Kakao,
- Strzelać z łuku,
- Róże,
- Magię,
- Muzykę,
- Grać na różnych instrumentach,
Nie Lubi:
- Wojen,
- Znęcania się nad słabszymi,
- Przemocy,
- Przechwalania się
Historia: Rosalie urodziła się w normalnym domu. Nie znała matki, gdyż zmarła kilka miesięcy po narodzinach Rose. Tata z niewiadomych przyczyn nie traktował jej zbyt dobrze. Już w młodym wieku zaczęła przejawiać magiczne zdolności. Gdy po jej ojciec to zauważył usiłował ją zabić, ale na szczęście w porę uciekła. Dla bezpieczeństwa uciekła z miasta. Długo błąkała się samotnie po świecie, aż w wieku 12 lat trafiła na pewnego czarodzieja. Okazało się, iż Rosalie posiada Magię Aniołów, co nie było trudne do przewidzenia, gdyż na jaw wyszło, że jej matka była Aniołem. Rose zaczęła naukę w jednej z Akademii Magii. Gdy ukończyła szkołę z wynikiem celującym stała się naprawdę świetną czarodziejką. Rozpoczęła wędrówkę po świecie, aż trafiła tu.
Inne zdjęcia:
1
Jako Anioł
Ciekawostki:
- Jej włosy w lecie są prawie czerwone, w zimę zaś stają się różowe.
Kontakt: Kama3007 (howrse) | gwiazdkowa3007@gmail.com (gmail)