Objąłem lekko płaczącą dziewczynę.
- Nie musisz dziękować - powiedziałem cicho.
Zaniosłem się kaszlem, niemalże zacząłem się dusić.
- Ren?! Co się stało?! - zapytała ze zmartwieniem Savey.
- Nic... - odparłem słabo. - Po tym jak użyłem uzdrawiania stałem się bardzo słaby, bo twoje rany... były bardzo poważne...
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - uspokoiła mnie Sav.
Położyłem głowę na poduszce. Czułem się okropnie. Nie mogłem wstać, chodzić, ani nawet ustać na nogach.
- Jeśli czegoś potrzebujesz to powiedz. No chyba, że faktycznie nadużyłam twojej gościnności i wolałbyś, żebym opuściła twoje mieszkanie - powiedziała uśmiechając się smutno Sav.
- Nie... zostań... proszę... - odpowiedziałem ledwo dosłyszalnym tonem.
Nie miałem siły. Zamknąłem powieki. W mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli. O czym myślałem? O tym wszystkim, co się wydarzyło. Dlaczego nagle nabrałem tak wielkiej siły? Dlaczego chciałem za wszelką cenę uratować Savey? Dlaczego... mi na niej zależy?
<Savey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz