Zabrzmiał dzwonek na przerwę, zakończyliśmy ostatnią lekcję. Poprawiłem swoją zbroję i mój krzywo siedzący naramiennik. Inni dziwili się, bo gdy mijali mnie patrzyli się na mnie dziwnie, bo wiecznie chodzę w zbroi. Nic dziwnego, bo nikt prócz mnie nie chodzi w blaszakach. Nie moja wina, że gdy noszę zbroję, czuję się nie co bezpiecznie, czułem się taki nietykalny, ale miałem tego dość, więc postanowiłem raz ściągnąć to żelastwo. Wtedy przeszła koło mnie jakaś dziewczyna, nagle wypadła jej butelka z napojem,sok wylał się.
postanowiłem jej pomóc
-hej, czekaj pomogę
Za pomocą telekinezy, sok wrócił z powrotem do butelki
-dzięki-powiedziała
-nie ma sprawy-powiedziałem zawstydzony i natychmiast się wycofałem, dziewczyna złapała mnie za ramię, odwróciłem się
-hej coś się stało?-spytała
-nie nic
<Stella?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz