Hanshi z uporem usiłowała wyleczyć ranę.
- Han, to nic nie da! To nie taka zwyczajna rana - westchnęłam.
- Co? - zapytała zdziwiona.
- Uzdrawiać ja też potrafię. Uzdrowiłabym też twoją ranę, ale wiem, że jesteś... em... masochistką, więc nie chciałam by było potem, że ,,pozbawiam cię przyjemności". Ale moja rana nie jest zwykła, bo to nie był zwykły demon. Znaczy, jego jad dla Ciebie nie był taki zły, ale na Anioły ma silniejszy wpływ - wytłumaczyłam spokojnie.
- Rozumiem... a może spróbujemy jednocześnie? Wtedy nasza magia będzie silniejsza! -zaproponowała.
- W sumie... to nie taki głupi pomysł. Zawsze warto spróbować.
Jak postanowiłyśmy, tak też zrobiłyśmy. Udało nam się! Rana zniknęła pozostawiając po sobie jedynie cieniutki, prawie biały ślad w postaci blizny.
<Hanshi? Wybacz...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz