- Chętnie - odparłem.
Nie zastanawiając się długo chwyciłem dziewczynę w talii, rozpostarłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. Savey na początku protestowała, ale po chwili zaczęło jej się podobać. Lecieliśmy tak przez dłuższą chwilę. Pod nami malowały się lasy, pagórki, lub jeziora. Przepiękne krajobrazy. W końcu dolecieliśmy na miejsce. Postawiłem delikatnie dziewczynę na ziemi. Ponownie przybrałem ludzką postać. Weszliśmy do miasta. Ruszyliśmy ośnieżonymi jeszcze uliczkami. Doszliśmy do niewielkiek kawiarenki. Zajęliśmy stolik dla dwóch. Podeszła do nas kelnerka.
- Co dla państwa? - zapytała.
- Dla mnie cappuccino - odparłem. - A ty, co chcesz? - zwróciłem się do Sav.
<Savey?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz