Chłopak podał mi wodę, którą od razu wypiłam. Poczułam się od razu o wiele lepiej. Uścisnęłam delikatnie dłoń chłopaka i uśmiechnęłam się do niego. Byłam mu wdzięczna, że nie zostawił mnie na dworze.
- Dziękuję - powiedziałam cicho i popatrzyłam na niego.
Chłopak usiadł obok mnie na kanapie.
- Nie dziękuj, powiedz o co chodzi z tą rodziną i co ci się wtedy stało?
- Profesor, ten od twojej maski. To jest ten dziwny potwór który może podszywać się pod ludzi. Pokazał mi, że jest w warsztacie samochodowym u mojej rodziny. Przyszywanej...
- Przyszywanej?
- Ja... Moja rodzina wyrzuciła mnie z domu i od tamtej pory wychowywałam się na ulicy. Wujek z ciocią no pomogli mi ile mogli....
- A ten potwór?
- Nagrabiłam sobie u nich zabijając większość ich koloni... Wiesz mówiłam ci...
- Gdzie jest ten warsztat ? - zapytał.
- Na skrzyżowaniu Anistin i Drimon - powiedziałam.
Chłopak wstał i podszedł do drzwi ale dogoniłam go szybkim krokiem.
- Zostań lepiej - powiedział.
- Nie, idę z tobą - powiedziałam i położyłam mu rękę na ramieniu.
Wiem, że chciał mi pomóc ale nie daruje sobie jak z tego powodu mu się coś stanie...
< Ax? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz