Stella gdzieś pobiegła, gdy wpadła na jakiegoś chłopaka który wytykał ją palcem. Wybiegła ze smutną miną. Wstałem i wybiegłem za nią. Naciągnąłem swoje żelazne rękawice po czym pobiegłem za Stellą. Właśnie zauważyłem jak jej kity znikają za drzwiami, wszedłem do pomieszczenia.
Nie usłyszałem nic, prócz płaczu i jęczenia.Składzik był ciemny, spytałem
-Stella, jesteś tu?
-Odejdź, zostaw mnie- powiedziała urywającym głosem, płakała
-Stello, proszę cię wyjdź...
Nagle drzwi się otworzyły i wszedł chłopak który wytknął ją palcem, wraz z koleżankami które szukały Stellę żeby się z niej nadal nabijać, jeden spytał
-Hej, nie widziałeś przypadkiem takiej wariatki z ogonami?- spytał mając łzy w oczach, ale ze śmiechu
-Nie mów tak do niej, wyjdź!!!
Strasznie mnie to złościło, że oceniali Stellę po wyglądzie, co za banda beznadziejnych frajerów, którzy uważają że są fajni, bo są inni od Stelli. Bo co, że Stella ma ogony i lisie uszy to już dziwak?
-A ty co, jej chłoptaś?- spytał złośliwie chłopak
Wpadłem w furię
-Powiedziałem wyjdź stąd!!
Zacząłem go dusić telekinetycznie i w dodatku zacząłem psuć jego psychikę, uniósł się dusząc i dodatku wrzeszczał czując ból w swojej psychice. Wyglądał jak wrzeszcząca zjawa wijąca się w powietrzu. Zacisnąłem bardziej palce, chłopak już by prawię się udusił, ale się opanowałem, odepchnąłem go telekinetycznie i wystrzelił przez drzwi i uderzył o ścianę, a przerażone jego koleżanki wyszły do niego, zamknąłem drzwi
-Stello, wyjdź już ich nie ma-powiedziałem
<Stella?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz