Położyłam głowę na jego obojczyku i przytuliłam się do niego. W koszmarze to właśnie on był osobą która zginęła. Nie mogłam sobie wyobrazić jakby to się stało na prawdę. Nie, nie chce o tym myśleć... On jest tutaj obok mnie... Nie chce go stracić, nigdy do tego nie dopuszcze...Ren wziął mnie dekikatnie na ręce i przeniósł na łóżko w sypialni. Wyplątał się delikatnie z mojego uścisku ale w tamtym momencie do moich oczu znowu napłynęły łzy. Nie miałam go zamiaru puścić, potrzebowałam jego bliskości. Potrzebowałam jego samego... To uczucie... To co do niego czułam było wyjątkowe. Darzyłam go uczuciem największym na świecie...Złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam go do siebie.
- Ren proszę, zostań - jęknęłm.
<Ren?*^*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz